Film robi duże wrażenie na widzu. Ma atrakcyjną, nowoczesną formę, ale i przekazuje solidną dawkę wiedzy historycznej. Co ważne, czyni to w sposób prosty, bez zbędnego nadęcia i bez akademickiego mentorstwa. "Piaśnica" to obowiązkowa pozycja do obejrzenia. Nawet lokalni znawcy tematu znajdą tam pewne nowe informacje i wątki.
Premiera filmu dokumentalnego "Piaśnica", na który składają się dwa około 25-minutowe odcinki, oczekiwana była z dużą niecierpliwością. Niecierpliwość dodatkowo potęgowała informacja nielicznych, którzy byli na premierze tego dokumentu w Warszawie, że film jest ciekawy. Plotki okazały się nadzwyczaj trafne. Przy skromnym budżecie, z wykorzystaniem lokalnych instytucji, wolontariuszy i aktorów-amatorów, udało się przygotować dokument, a w zasadzie znakomity fabularyzowany film dokumentalny, który śmiało może być porównywany do wiodących produkcji w branży.
Obraz składa się z dwóch części. W pierwszej główny nacisk położony jest na szerszy kontekst historyczny Pomorza po odzyskaniu niepodległości w 1918 roku i jego przemiany społeczne, gospodarcze i obyczajowe do 1939 roku. Na tym tle snuje się opowieść o narastających konfliktach polsko-nienieckich, geopolityce i wzajemnych relacjach sąsiedzkich ludności różnej narodowości i o różnym pochodzeniu. Dowiadujemy się o genezie narastającego konfliktu, który doprowadził do puszczenia w ruch przez Niemców całej machiny przygotowanej do uczynienia z terenu Pomorza jednolitego rasowo, niemieckiego obszaru.
Ma to swój finał w drugiej części, która skupia się na mordzie w Lesie Piaśnickim jako kulminacji wielu działań mających na celu pognębienie ludności polskiej i kaszubskiej oraz zdławienie jakichkolwiek niepodległościowych aspiracji rdzennej ludności. Dodatkowym walorem tej części filmu jest przedstawienie ludobójstwa w szerszym kontekście historyczno-obyczajowym, gdzie oprócz przerażającego w swojej matematycznej konsekwencji systemu niemieckiej zagłady, poznajemy losy konkretnych osób (ksiądz Roszczynialski, burmistrz Bolduan, siostra Kotowska). Na tym jednak film się nie kończy. Historia toczy się dalej i opowiada także o powojennych zdarzeniach związanych z mordem w Lesie Piaśnickim, tropieniu sprawców, przeprowadzanych ekshumacjach, zbieranych dowodach, a także o niechętnym stosunku powojennych władz komunistycznych do tragedii Kaszubów i Pomorzan.
"Piaśnica" niewątpliwie wzrusza, momentami szokuje i wgniata w fotel, ale jednocześnie w przystępny sposób pokazuje proces przygotowania i realizacji zbrodniczego planu. Całość (oba odcinki) pełnymi garściami czerpią z materiałów archiwalnych – filmowych i fotograficznych, umiejętnie łącząc je z fabularyzowanymi scenami kręconymi w plenerze oraz animacjami. Na tym tle pojawiają się komentarze naukowców, którzy przekazują odbiorcom konkretne fakty oraz wyjaśniają genezę i kontekst konkretnych zdarzeń.
Dzięki nowoczesnemu montażowi film nie jest "przegadany", ani nie poszedł w "efekciarstwo". Wszystkie filmowe środki wyrazu zostały użyte oszczędnie i ani przez moment nie przesłaniają głównego przekazu dokumentu, jakim jest przybliżenie i opisanie mordu w Lesie Piaśnickim. Przeciwnie, uzupełniają się one i razem tworzą spójną całość, która z powodzeniem łączy w sobie efekt edukacyjny z wciągającą formą. Ten film po prostu chce się oglądać.
O ile dla Kaszubów, którzy temat zbrodni piaśnickiej mniej lub bardziej znają, treści pokazane w dokumencie nie będą szokowały, o tyle dla odbiorców z innych części Polski, którzy być może nigdy o Piaśnicy nie słyszeli, film może być wstrząsający. Przede wszystkim skalą mordu, precyzyjnym jego zaplanowaniem i przeprowadzeniem oraz umiejętnością utrzymania tego faktu w tajemnicy. O Piaśnicy niewiele wiedziano. Przerażać będzie opis sposobu eksterminacji, o którym częściowo dowiadujemy się z czytanych przez lektora wspomnień nielicznych naocznych świadków tamtych zdarzeń, a także dzięki wplecionym w treść dokumentu fragmentom powstałego na początku lat 90-tych ubiegłego wieku filmu Tadeusza Wudzkiego "Las Piaśnicki" oraz animacjom komputerowym.
Należy pogratulować wspaniałej pracy reżyserowi Mariuszowi Sławińskiemu oraz kierownikowi produkcji Jadwidze Możdzer. Niełatwo jest pokazać w wyważony sposób zamordowanie kilkunastu tysięcy osób. Tymczasem oglądając "Piaśnicę" dowiadujemy się wprost co i w jaki sposób się działo, w zgodzie z prawdą historyczną i relacjami świadków, ale bez niepotrzebnego epatowania sadyzmem oprawców i krwią ofiar. Tam gdzie trzeba, pozostawione jest pewne niedomówienie, pozwalające pracować wyobraźni widza.
Ciekawym i pouczającym wątkiem filmu jest przedstawienie sąsiedzkich relacji Kaszubów, Polaków i Niemców oraz ich wzajemnych postaw po wybuchu wojny. Dla mnie szczególnie interesującym był wątek formacji "niemieckiej samoobrony" (Selbstschutz), organizacji paramilitarnej złożonej z osób narodowości niemieckiej działającej w czasie II wojny światowej. Jej członkami byli głównie etniczni Niemcy zamieszkujący przed wojną na ziemiach polskich. Oddziały te skupiały się na denuncjowaniu, wyłapywaniu i wydawaniu w ręce najeźdźcy swoich sąsiadów - lokalnych polskich patriotów i działaczy społecznych. Z czasem sami stali się wykonawcami wyroków śmierci.
Dokument "Piaśnica" powinien być pozycją obowiązkową dla każdego, kto interesuje się dziejami Kaszub i Pomorza. Duże brawa należą się Muzeum Piaśnickiemu w Wejherowie za podjęcie i zaangażowanie się w taką formę upowszechniania wiedzy o tym wydarzeniu. Mam nadzieję, że powodzeniem zakończą się negocjacje z ogólnopolskimi stacjami telewizyjnymi i "Piaśnica" zostanie wyemitowana na antenie ogólnopolskiej. Niewątpliwie jest tego warta.
Udostępnij: